Wulgaryzm jako znak towarowy?

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zajmował się ostatnio sprawa z kategorii ciekawych, a mianowicie dotyczącą rejestracji wulgaryzmu jako znaku towarowego i toczącą się pomiędzy niemieckim Constantin Film Produktion GmbH a EUIPO (sygn. C‑240/18). Czego konkretnie dotyczy spór? Otóż niemiecki producent filmowy Constantin Film Produktion GmbH wystąpił do Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej z wnioskiem o rejestrację dość kontrowersyjnego słownego znaku towarowego - „Fack Ju Göhte”.

Jaka była decyzja organu? Urząd odmówił rejestracji. W uzasadnieniu wskazał, że słowne oznaczenie poprzez odniesienie do angielskiego "fuck", czy też niemieckiego "ficken" (którego znaczenie jest podobne do angielskiego odpowiednika) ma charakter wulgarny. Ponadto, zdaniem EUIPO taki słowny znak nie tylko przekręca nazwisko artysty Johanna Wolfganga von Goethe, ale także je znieważa poprzez nawiązane do obraźliwych zwrotów, co w rezultacie może zostać uznane za sprzeczne z dobrymi obyczajami..

Niemiecki producent filmowy nie godząc się z takim rozstrzygnięciem, odwołał się do Sądu Unii Europejskiej, który także przyjął stanowisko odmienne od tego, które reprezentowała niemiecka firma. W rezultacie, wyrokiem z dnia 24 stycznia 2018 roku (sygn. akt T-69/17) sąd oddalił odwołanie. W uzasadnieniu podtrzymano stanowisko organu I instancji, w szczególności w odniesieniu do podobieństwa do angielskiego zwrotu "fuck you". Ponadto, sąd wskazał, iż niezależnie od popularności filmu, widzowie sporne oznaczenie będą traktować jako obraźliwe, przy czym bez znaczenia pozostaje fakt, że licealnej widowni sam znak nie będzie szokował. 

Constantin Film Produktion GmbH postanowił zaskarżyć wyrok do TSUE. Jako uzasadnienie wskazano powierzchowne zbadanie znaku, tj. zamiast „Fack Ju Göhte” zbadano "Fuck you, Goethe". Dodatkowo, zdaniem niemieckiej firmy zwrot "fuck you" z uwagi na swoją powszechność oraz ewolucję - nie jest uznawany za obraźliwy. Na koniec odniesiono się do końcowej części znaku „Göhte” podnosząc, że jest to wyłącznie odniesienie do nielubianych zajęć szkolnych.

Biorąc pod uwagę aktualny stan sprawy - decyzja Trybunału wydawałaby się oczywista, jednak na chwilę obecną w sprawie wypowiedział się Rzecznik Generalny, który niejako w swojej opinii przechylił szalę na rzecz niemieckiej firmy. Podkreślił on m.in. gwarancję wolności wypowiedzi, która odnosi się także do znaków towarowych. Dodatkowo, samo oznaczenie będące spornym znakiem towarowym pochodzi z języka niemieckiego, a także charakteryzuje się nietypowym zapisem fonetycznym, co z uwagi na europejski zakres ochrony - nie dla każdego będzie w sposób oczywisty wulgarne. W tym miejscu odniósł się także do typowo wulgarnego znaku "Die wanderhure", który mimo wszystko został zarejestrowany. Biorąc pod uwagę wszystkie w/w kwestie, zdaniem Rzecznika Generalnego wyrok winien być uchylony, gdyż argumentacja Urzędu oraz Sądu nie były wystarczająco przekonujące. 

Zobacz także