Polskie znaki towarowe w Chinach

Pomimo tego, że tytuł może w jakiś sposób sugerować sukces polskich firm oraz zarejestrowanych przez nie znaków towarowych w Chinach - nic bardziej mylnego, polskie oznaczenia w Państwie Środka oznaczają same kłopoty.

Niejednokrotnie liczne polskie przedsiębiorstwa prezentują swoje produkty na różnego rodzaju targach i wydarzeniach gospodarczych odbywających się w Azji. Niestety firmy nie są świadome, że w takich sytuacjach prężnie działają oszuści. Na czym polega cały proceder? Otóż chińskie podmioty, po uprzednim sprawdzeniu i obejrzeniu towarów, rejestrują w Państwie Środka znaki towarowe tożsame z tymi, które w naszym kraju rejestrują polskie firmy, przede wszystkim z branży żywieniowej i spożywczej. Celem jest nic innego jak chęć zarobku. Co ciekawe, dokładne sprawdzenie znaków odbywa się także w internecie, w związku z czym nie trzeba osobiście prezentować swoich produktów w Azji.

Możliwość legalnych oszustw umożliwia obowiązujące w Chinach prawo, w którym prym wiedzie zasada skutecznie funkcjonująca przy rejestracji znaków towarowych – kto pierwszy, ten lepszy. Tamtejsze podmioty wykorzystują prawo w celu rejestracji popularnych w innych krajach oznaczeń z zamiarem ich dalszej odsprzedaży prawowitym firmom. Jako przykład można tutaj wskazać znaki słowne i słowno-graficzne polskich, poszkodowanych firm, tj. Lubella, Łowickie, Łaciate, czy też Mlekovita.

Oszustwa wychodzą na jaw zazwyczaj w momencie, gdy polskie firmy próbują wejść na azjatycki teren i z powodu zarejestrowanego wcześniej znaku towarowego – nie mogą skutecznie wprowadzać na tamtejszy rynek swoich flagowych produktów. Co ciekawe, brak prawa ochronnego do swojego znaku towarowego skutkować może nie tylko utratą towarów, ale także ogólnie orzeczonym zakazem handlu. Czy w takiej sytuacji polski przedsiębiorca stoi od razu na przegranej pozycji? Niekoniecznie, aczkolwiek w dalszym ciągu znajduje się w bardzo trudnym położeniu. 

W pierwszej kolejności można wystąpić ze sprzeciwem od rejestracji spornego znaku towarowego, jednak ta droga jest ograniczona czasowo do trzech miesięcy. Drugą możliwością jest wszczęcie procedury administracyjnej mającej na celu unieważnienie spornego oznaczenia, co jednak w gąszczu chińskich przepisów może okazać się nad wyraz trudne. Ostatnim krokiem jaki może podjąć polski przedsiębiorca jest ten, z którego największą korzyść otrzymuje oszust, a mianowicie – zapłata „okupu”, który może wynieść kilkadziesiąt lub nawet kilkaset juanów. Wówczas prawo ochronne do znaku towarowego „wraca” do prawowitego właściciela.

Jak widać, walka z chińskimi oszustami jest bardzo trudna i zazwyczaj uzależniona jest od ścisłej kontroli chińskiego rynku znaków towarowych. Niewątpliwie tym co zachęca oszustów jest niska cena rejestracji prawa ochronnego (499 dolarów), tamtejsze prawo, a przede wszystkim brak większych konsekwencji takich działań. 

Zobacz także